trendy w branży wózków widłowych

Trendy w branży wózków widłowych. Co przyniesie przyszłość?

Ostatnie kilkanaście lat to niezwykłe przyspieszenie rozwoju w branży wózków widłowych. Jest to wynikiem splotu kilku czynników: przede wszystkim korzystania z nowych technologii pochodzących po części z branży motoryzacyjnej, rosnącej świadomości ekologicznej, a także zmieniającego się podejścia do zarządzania. Czy możemy spodziewać się jakiejś nagłej rewolucji w ciągu najbliższych kilku lat? Raczej nie, przynajmniej w przypadku małych i średnich firm. Z pewnością jednak rynek będzie nadal dynamicznie ewoluował i warto się temu nie tylko przyglądać, ale być częścią tych zmian.

Większy nacisk na ekologiczne podejście

Nowe widlaki muszą nadążyć za zmieniającymi się normami (szczególnie w Europie) oraz wymaganiami klientów. Z tego powodu możemy obserwować nacisk na mniejsze zużycie paliwa, co zawsze cieszy, ale też komplikację konstrukcji modeli spalinowych ze względu na dodatkowe filtry z DPFiem na czele. To niestety oznacza większe koszty serwisu, a z drugiej prowadzi nas do kolejnego punktu.

Coraz większy udział elektrycznych wózków widłowych w rynku

Rosnące koszty utrzymania wózków spalinowych schodzą się idealnie w czasie z nowymi możliwościami elektrycznych widlaków. Dopracowanie technologii akumulatorów litowo-jonowych oraz silników bezszczotkowych sprawiło, że wiele elektryków już dorównało osiągami spalinowym krewnym, jednocześnie zachowując cichą, gładką pracę. Co lepsze, ich ładowanie jest szybkie i bezpieczne, nie wymaga specjalnych pomieszczeń, a obsługa jest naprawdę łatwa. Nic więc dziwnego, że coraz więcej firm stawia na prostszą i bardziej wydajną konstrukcję.

Wszystko to jednak nie oznacza, że wózki elektryczne są jedyną drogą – największe firmy pracują obecnie nad widlakami napędzanymi ogniwami wodorowymi. Takie rozwiązanie jest jeszcze wygodniejsze i eliminuje problem niezwykle skomplikowanej oraz szkodliwej dla środowiska produkcji akumulatorów.

Automatyczne wózki

Może wydawać się to nierealne, ale dla wielu to już jest codzienność. Choćby Amazon w dużej mierze polega na systemie autonomicznych widlaków, które same przeładowują i rozwożą towary po magazynach. W końcu magazyn jest dużo prostszym, przewidywalnym i bardziej kontrolowanym środowiskiem niż ulica, na której autonomiczne samochody radzą sobie już całkiem nieźle. Niezależnie od tego, czy wózkom trasy programuje operator, poruszają się one po jasno wyznaczonych torach czy też przy pomocy zaawansowanych czujników i mechanizmów uczenia się, są one dużo bardziej wydajne niż tradycyjne. Nie potrzebują odpoczynku, są, mówiąc brutalnie „prostsze” w utrzymaniu niż kilku operatorów działających na zmianę i poprawiają bezpieczeństwo, bo eliminują zwykłą ludzką zawodność. Na razie ekspansję blokują koszty i konieczność kompleksowego wdrożenia, ale bez wątpienia technologie te będą stopniowo przenikać do coraz mniejszych firm, aż przestaną zupełnie zwracać uwagę.

Integracja z systemami magazynowymi

Sam autonomiczny wózek to tylko półśrodek. Dopiero połączenie go z wewnętrzną siecią zarządzania pozwala w pełni wykorzystać jego możliwości. Widzimy to zresztą też przy tradycyjnych widlakach – wiele nowych modeli wyposażonych jest w telemetrię, która pozwala zdalnie określić ich stan, położenie i wydajność. To wszystko przekłada się na sprawniejsze działanie magazynu lub fabryki jako całości. Bez wątpienia współdziałanie będzie coraz ściślejsze. Wizja operatora wózka widłowego pracującego z domu wcale nie jest taka odległa.

0
Koszyk
  • Brak produktów w koszyku.